Widząc wodza w naszyjniku z pazurów niedźwiedzia i z orlim piórem wpiętym we włosy, sądziłem, że za chwilę poznam indiański sposób polowania. Że jego bojowy mustang skoczy naprzód, pchnięty uderzeniem kolan, a jeździec zwisając spod końskiej szyi, wystrzeli w pełnym galopie i trafi gąsiora prosto w oko.
Tymczasem wódz wstrzymał konia, zsiadł, przyklęknął, celował długo i chybił - zupełnie jak człowiek cywilizowany.
Ci, którzy przegrali tańczą z dzwonkami u nóg
w kajdanach śmiesznych strojów w piórach zdechłego orła
unosi się kurz współczucia na małym placyku
i filmowy karabin strzela łagodnie i celnie.
Podnoszą siekierę z blachy łukiem lekkim jak brew mordują liście i cienie
więc tylko bęben bęben huczy i przypomina dawną dumę i gniew
oddali historię i weszli w lenistwo gablotek