To opozycja, proszę państwa, odpowiada za sfałszowanie wyborów.
Bo nie chce rządzić. I w tym celu trzyma się skostniałych kadr i wybitnie nieatrakcyjnego wizerunku. A wystarczyłoby tylko zmienić wizerunek, kadry i elektorat, żeby partia opozycyjna, przy entuzjastycznym dopingu mediów zdobyła 300% procent poparcia.
Dlaczego 300%? Bo tylko taka przewaga gwarantuje, że przeciwnik nie uzyska zwycięstwa na skutek cudów nad urną.
Być może opozycja odpowiada nie tylko za tegroczną wyborczą szopkę, bo pamiętajmy, że złośliwie unika wygranej już od siedmiu lat i to w warunkach, w których obóz rządzący wykazuje się ciągle kompletną, rozpaczliwą niekompetencją, w całym zakresie swoich obowiązków.
O zajadłości opozycji świadczy choćby to, że skutecznie osiąga przegraną w warunkach całkowitego braku wpływu na stan państwa - bo przecież sposoby i środki by o tym stanie decydować mają ci, którzy wybory wygrywają.
Czy ja zgłupiałem? Nie. Ja tylko zbieram i podsumowuję główne tezy okołowyborczej dyskusji na blogowiskach.