Starzy ludzie mawiali: Czym kto grzeszy, tym będzie karany.
I teraz właśnie myślę o wszystkich, ochotniczych i najemnych szydercach, którzy całymi latami nie dawali spokoju braciom Kaczyńskim.
Tyle wysiłku, żeby ośmieszyć i obrzydzić dwóch inteligentnych, dystyngowanych panów. Dyplomatów (dyplomatów !!!) i polityków.
Irasiady, kartofle, pite na rynku małpki z gorzałą i raporty o stanie zdrowia.
Ślepy snajper by nie trafił. Jaki prezydent, taki zamach.
Dopięli swego. I co mają?
Kogo mają?
Premier na czerwonym dywanie, kiwająca głową jak popadło i ciągnięta pod rękę przez niemiecką kanclerz.
Prezydent proszony o łaskawe zejście i pohukujący rubasznie na generała, w parlamencie kraju, który z grzeczności i etykiety towarzyskiej uczynił kwestię HONORU.
A merytorycznie - cóż powiedzieć? Koń jaki jest, każdy widzi.
Może powiecie: ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Ja nie powiem. Bo najpierw ogarnął mnie śmiech pusty, a potem litość i trwoga.
Źródła wszystkich cytatów: Internet.