rab bożyj rab bożyj
298
BLOG

Ostrzeżony - uzbrojony. Daleko do jesieni.

rab bożyj rab bożyj Polityka Obserwuj notkę 13

Stało się, społeczne niezadowolenie przekroczyło poziom, w którym można je było utrzymac na wodzy "miękkimi", "administracyjnymi" metodami. A siły, mniejsza na czyje życzenie, wraz z likwidacją armii Waadza się wyrzekła. Wydawałoby się, powód do świętowania. Ale tak naprawdę jesteśmy w sytuacji Trojan, którzy wiwatują, patrząc na odpływające greckie okręty... i stojącego przed bramą wielkiego drewnianego konia. Dlaczego?

 

W kraju, którego prezydent zginął w jednym samolocie ze sztabem armii, ani zabity prezydent nie rządził, ani poległy wraz z nim sztab nie dowodził. Ośrodek, którego rozkazy były wypełniane musiał leżeć gdzie indziej. Tak w cywilnej, jak we wojskowej strukturze.

I to jest pierwsza rzecz, o jakiej trzeba dzisiaj pamiętać.

W czasie wyborów prezydenckich 1990 roku był tylko jeden poważny kandydat, skazany na wygraną. Wódz zbuntowanego ludu. Wprawdzie śp. premier Mazowiecki ze świtą wydawał się wierzyć we własne zwycięstwo, ale tu mieliśmy do czynienia z pewnym endemicznym podgatunkiem pięknych umysłów, wyhodowanych przez kluby dyskusyjne i kuluary uniwersytetów. Podgatunkiem, różniącym się od dzisiejszych kadr szogunatu mniej więcej tak samo, jak zaprawieni w intrygach eunuchowie pekińskiego haremu od papuaskich wojowników żyjących z polowania na "długą świnię". Ale prawdziwym zwycięzcą okazał się jakiś biznesmen, pierwszy w polskiej polityce "człowiek znikąd", który jak szczurołap z Hammeln pociągnął za sobą jakąś ćwierć wyborców. Biznesmen przemknął i zniknął, ale instytucja "człowieka znikąd" przetrwała.

I to jest rzecz druga.

Wybory 90 roku, wobec lat 80, a nawet całego 40-lecia komuny były niewątpliwym sukcesem. Ale co takiego stało się po sukcesie, że wiadomości, kto i z której strony pociągał wtedy za sznurki nie trafiają do nas dzięki relacjom z sądowych procesów, a tylko dzięki upływowi klauzul tajności na dokumentach?

Edycja 23:44

Właściwie, to wiadomo, co się stało. Poczucie zwycięstwa. Proste, powierzchowne przekonanie, że nasi sprawują urzędy, pozwoliło komunie przeprowadzić całą transformację po swojemu, uzywając "Solidarności" jako listka figowego.

Używając polityków pochodzących z "Solidarności" jako narkozy dla okradanych tłumów, bo wierząc robotniczym liderom, Naród zniósł takie trudności i wyrzeczenia, na jakie pod - jawną - władzą czerwonych zareagowałby krwawym buntem.

I to jest rzecz trzecia, a "omne trinum perfectum".

 

Polityka to wyścig do realizacji celów. Nie do insygniów.

Władza nie polega na wydawaniu rozkazów. Władza polega na tym, że rozkazy są wykonywane.

 

 

 

 

rab bożyj
O mnie rab bożyj

Niepiśmienny. Pochwytałem koncepta od księdza Bohomolca i tym baki świecę Large Visitor Globe Dobra, teraz Was widzę. Całą dwudziestkę :). Kierownik stołówki poleca: Dziewczyny bez zęba na przedzie. Podgaje; Polnische Wirtschaft. Wzorce osobowe na trudne czasy; Spelunka. Poziom przekazu, a skuteczność wobec targetu; Wojny owadów, wojny ludzi. I maja na Ziemiach odzyskanych; Analiza. Poliytkal fikszyn bliskiego zasięgu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka