W niektórych rejonach Libii cholera jest chorobą endemiczną . Miejscowi podobno są do mikroba tak przyzwyczajeni, że jedyną ich reakcją na zakażenie jest nieco silniejsza biegunka. Śp. Wujek, lekarz po wieloletnim kontrakcie, wspominał, jak zanosił się od śmiechu jego libijski ordynator, kiedy mu wytłumaczono co znaczy przekleństwo, którym co rusz rzucają jego polscy podwładni: To znaczy, jak ty to mówisz, to życzysz komuś, żeby dostał sr*czki !?
Dla mieszkańców sąsiednich krajów cholera już nie jest powodem do śmiechu, czego dowodzą okresowo powracające epidemie, takie jak ta z roku 2011. Jeśli dobrze pamiętam, około 2,5 tysiąca ofiar śmiertelnych. A w czasach, kiedy Stany ogarnęła gorączka antyterrorystyczna i pocztą wysyłano sobie paczuszki z wąglikiem, tamtejsze służby zaliczyły Vibrio choleraedo kategorii B (czynnik najwyższego priorytetu drugiej kategorii) potencjalnych biologicznych środków masowego rażenia, jakie mogą zostać użyte do ataków bioterrorystycznych.
Oczko wyżej, do kategorii A, zaliczono inną przyjemna bakterię - Yersinia pestis, którą my znamy po polską nazwą: pałeczka dżumy. Naturalne ogniska występowania tej bakterii także leżą w Libii, tym uroczym kawałku wybrzeża, z którego tłumy afrykańskich uchodźców wyruszają w stronę włoskiego wybrzeża, z którego unijny system kwotowy rozrzuci ich po kresach Europy. Osłabiając wyczerpany trudami wędrówki organizm dodatkowym wysiłkiem aklimatyzacji w niesprzyjającym klimacie środkowej Europy.
PS. Nie mówcie tego Celińskiemu bo oddali się w szoku. Powiedzcie mu za to, żeby nie powtarzał starej hitlerowskiej propagandy o "Żydkach" i tyfusie, bo przez takie brednie jakieś nieuki piszą o "polskich gettach" na nterenie... Republiki Litewskiej.
